Subtelnie, ale energetycznie. Nastrojowo, ale drapieżnie. Biel i czerń. Kobieta i mężczyzna. I to wszystko, co między nimi: jest, było, będzie. Ten koncert to była gra kontrastów, pełna napięć i emocjonalnych zrywów, przeplatanych dowcipnymi pogawędkami Johna i Anity, muzyczna wycieczka w głąb ludzkiej duszy. Co tu dużo gadać, od strony muzycznej koncert mi się podobał.
Fotograficznie, coż... Bywało lepiej. Teatr Bajka już choćby ze względu na konieczność fotografowania z boku lub z widowni nie jest najłatwiejszym miejscem dla fotografa, a wprowadzone przez organizatora koncertu ograniczenie możliwości focenia do pierwszych dwóch utworów dodatkowo sprawę komplikuje. Ale zrobiło się coś tam, i oto efekty:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz