Zdecydowanie był to najlepszy koncert, jaki widziałem w tym roku, mimo że początkowo nic na to nie wskazywało. Koncert zaczął się z godzinnym opóźnieniem, bo jeden z członków LC zatrzasnął się w hotelowym pokoju we Wrocławiu, w związku z czym panowie do Proximy dotarli spóźnieni. Na szczęście na scenie dali z siebie wszystko, czuć było, że czerpią z grania niesamowitą radość, którą z powodzeniem przekazali fanom w Warszawie. Takiej energii dawno nie czułem. Czapki z głów!
Stwierdzam też, że Canon 50D daje radę :)
Stwierdzam też, że Canon 50D daje radę :)
2 komentarze:
koncert był przezajebisty. dzięki za zdjęcia;)
Świetne zdjęcia! Tylko szkoda trochę, że nie z koncertu we Wrocławiu...
Prześlij komentarz