Okazuje się, że jak kapela przyjeżdża z własnym oświetleniowcem, to nawet Progresja potrafi zaświecić jak choinka w Boże Narodzenie. Szkoda, że zdarza się to raz na ruski rok, ale jak się nie ma co się lubi... Całe szczęście Nazareth własnego lightmana miał i to ich (nudny) koncert uratowało. Niestety, w przeciwieństwie do Accept, po Nazareth widać zmęczenie życiem i wiek. Kompozycje odegrali całkiem sympatycznie, ale na scenie jednak czegoś zabrakło. Może życia? Może rock'n'rolla? Na pewno energii. Nieważne, czas na zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz